poniedziałek, 31 stycznia 2011

zostałem fanem

Można to już powiedzieć oficjalnie: Jestem fanem Komisarza Maciejewskiego. W piątek udało mi się zdążyć na spotkanie miejskich bibliofilów z autorem kryminałów Marcinem Wrońskim. Z autorem poznałem się osobiście, porozmawiałem chwilę i zdobyłem autograf na pierwszej stronie "Kina Venus" dla siebie i żony. Na spotkaniu była też dyskusja podczas której padło kilka słów na temat ikonizacji miejsc, która ma miejsce na przykład wtedy, gdy konkretną ulicę, budynek lub miasto zaczynamy kojarzyć z pewnymi, czasem fikcyjnymi, postaciami lub wydarzeniami. To właśnie się dzieje, gdy pisze się poczytne książki dziejące się w konkretnej rzeczywistości i ja się na to z wielką przyjemnością złapałem. Chwyt jest zresztą stary jak świat, wystarczy wspomnieć ulubieńca Staszka Eberharda Mocka i Wrocław (pełna analogia do Zygi Maciejewskiego) lub, nieco może ambitniej, pisarza James`a Joyce'a i Dublin. O Sherlocku Holmesie w Londynie, "Przystanku Alaska" na Alasce, Romeo i Julii w Weronie, czy dzwonniku z Notre Dame nie wspominając. Wczoraj, kiedy na obiad przyjechali Dorota i Marcin udało mi się chyba także i ich zainteresować książką. W końcu to dobra promocja miasta!
A na zdjęciu dzisiaj nasze zamczysko. Widok wprost z Bramy Grodzkiej. Pierwszą osobą, od której na głos usłyszałem, że front zamku wygląda jak sowa jest Leszek. I kurcze właśnie tak wygląda :)

czwartek, 27 stycznia 2011

Brama Grodzka

Wczoraj znowu miałem czas, żeby jeszcze za dnia przejść się po mieście. Na Krakowskim Przedmieściu spotkałem Dorotę wracającą z pracy i udającą się do księgarni. Dobrze jest spotkać kogoś przypadkiem na ulicy, zwłaszcza, że siłą rzeczy zdarza mi się to nieczęsto. Pogadaliśmy chwilę, a potem kontynuowalem spacer. Generalnie nabierałem energii wśród lubianych coraz bardziej kamienic i domów :)

A na zdjęciu dzisiaj Brama Grodzka widziana już od strony Zamku.
Można o niej dużo przeczytać w internecie, więc nie będę się rozpisywał. Tylko tyle wspomnę, że przechodząc przez tę bramę, zwaną czasem Żydowską, wychodziło się kiedyś ze starego miasta, zamieszkanego głównie przez Polaków wprost do dzielnicy żydowskiej zlokalizowanej pod samym zamkiem. Dzisiaj tej dzielnicy nie ma - po wojnie została tu tylko wielka, niezagospodarowana łąka. Została zniszczona doszczętnie. Pamięć o tym zachowuje w mieście m.in. Teatr NN. I tam możecie szukać więcej informacji.

A widzicie ten fragment kamienicy zaczynającej się na prawo od Bramy Grodzkiej? Gdzieś w jej zaułkach mieszkała podobno Beata Kozidrak. Tata Aldonki twierdzi, że ona się do niego zalecała jak byli młodzi, ale on jej nie chciał. I przysięga, że to prawda! :)

wtorek, 25 stycznia 2011

obiecana Grodzka

Wczoraj zaszalałem i wybrałem się do księgarni na Krakowskim Przedmieściu po kolejną książkę o komisarzu Maciejewskim - "Kino Venus" No i już w nią wsiąkłem. Nie ma to jak poczytać o szemranych interesach ubijanych w cieniu staromiejskich kamienic, które można sobie łatwo postawić przed oczami, a nawet sfotografować. Układ ulic starówki nie zmienił się tu przecież od setek lat! Już jedna z pierwszych akcji książki dzieje się na ulicach Dominikańskiej, Jezuickiej i Złotej - tuż przy Rynku. Bohaterowie przyglądają się nawet lwom na gzymsie kamienicy, w której teraz mieści się żydowska knajpa "Mandragora". A do tego wszystkiego nastrojowa, wtopiona w tło epoki kryminalna intryga - super się czyta!

A teraz obiecane zdjęcie ulicy Grodzkiej. Zrobiłem je od strony Rynku właśnie, mając po prawej stronie Kamienicę Chociszewską, a po lewej Bramę Rybną. Ulica Grodzka opada dalej w dół i mijając m.in. Plac po Farze dociera do drugiego końca starówki - Bramy Grodzkiej, po przejściu której wychodzi się od razu pod sam zamek.
W zimowe poranki ulica ta jest raczej pusta, ale latem, zwłaszcza w czasie Jarmarku Jagiellońskiego, albo Festiwalu "Inne Brzmienia", albo Karnawału Sztukmistrzów tłok jest tu taki, że nie można się przecisnąć. I wtedy jest super :)

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Brama Krakowska

Przysięgam, że wstaje nam się chyba coraz ciężej. Zima jest super, ale do spania. W każdym razie na pewno do spania, jesli nie jeździ się na nartach, a wyrosło się już z sanek. Pocieszam się tylko tym, że właściwie od wigilii Bożego Narodzenia każdy dzień jest dłuższy od poprzedniego i tym samym jest coraz bliżej wiosny!

Póki co jednak, za oknem jest podobnie jak na zdjęciach, które pokazuję. Dzisiaj fota Bramy Krakowskiej od strony starego miasta. Zabudowa robi się tu dużo ciaśniejsza, bo miasto było przecież kiedyś wtłoczone między miejskie mury i na zewnątrz wydostać można było się właśnie takimi bramami. Ta prowadzila prosto na trakt do Krakowa, stąd jej nazwa, no i stąd też nazwa zabudowań za bramą - Krakowskiego Przedmieścia.
Widoczna na zdjęciu ulica, prowadząca od Bramy Krakowskiej przez całe stare miasto, aż do kolejnej bramy - Bramy Grodzkiej - prowadzącej na Zamek, nazywa się Bramowa, a kawałek dalej, za Rynkiem, Grodzka. Zdjęcie Grodzkiej - jutro :)

niedziela, 23 stycznia 2011

dwie wieże

Dzisiaj znowu spał śnieg. Po około dwóch tygodniach odwilży zima przypomina o sobie i zaczyna się jej kolejny atak. Mimo to w czwórkę, razem z Dorotą i Marcinem, odwiedziliśmy dzisiaj babcię Sabinę z okazji jej piątkowego święta. Warunki do jazdy były kiepskie, więc zajęło nam to trochę czasu. W rowie przy jednej z dróg widzieliśmy przewróconą na bok furgonetkę - widomy znak, że nie opłaca się spieszyć. Ale za to widoki jak zwykle poza miastem - wspaniałe. Marcin z lubością wypatrywał saren i lisów. Kiedy ostatnio jechał do babci z mamą samych saren naliczył chyba z trzydzieści! Tym razem też ich trochę było. Lis był jeden :)

Dzisiejsza zimowa aura jak ulał pasuje do zdjęć, które zrobiłem w sylwestrowy poranek. Niby są zeszłoroczne, ale zima ciągle ta sama przecież. Dziś będzie więc kolejne zdjęcie z tamtego spaceru sprzed już ponad trzech tygodni. Sporo jakoś ostatnio skupiałem się na Placu Litewskim, a może warto zrobić parę kroków dalej? Z Placu Litewskiego na starówkę prowadzi ulica Krakowskie Przedmieście - tutejszy deptak. Tuż przy jego końcu znajduje się ratusz, który zwiedzaliśmy jakiś czas temu, a kawałek za nim wrota do ścisłego starego miasta - Brama Krakowska, jeden z ulubionych tematów sprzedawanych w sklepach z pamiątkami obrazków, pocztówek i magnesów na lodówkę, taka wizytówka miasta. Na zdjęciu poniżej widać zarówno wieżę ratusza (ta po lewej) jak i samą bramę (ta z czerwonej cegły na wprost, za choinką):
Na zdjęciu jest mało ludzi, no ale kto normalny chodzi po mieście w sylwestrowy poranek? ;)

sobota, 22 stycznia 2011

chociszewska

O poranku ostatniego dnia zeszłego roku wybrałem się na krótki spacer po starym mieście. Tak, żeby mróz złapał trochę policzki, no i nacieszyć się widokami, na które codziennie nie ma zwykle czasu. Czasami robię sobie taki spacer. Tym razem miałem ze sobą aparat z myślą o uwiecznieniu zimowych obrazków miasta. Kilka z nich wrzucę teraz na bloga. Zapraszam na wirtualny zimowy spacer :) Dzisiaj przedstawiam kamienicę Chociszewską. To jedna z tych, na których odnowione fasady wpatrują się ludzie na filmie w poprzednim poście. Zimą anno domini 2010 wyglądała tak:

piątek, 21 stycznia 2011

starówka '56

Nasyciłem się już nową umiejętnością wklejania filmów w postach blogowych. Dziś już ostatni, żeby odpocząć na jakiś czas. Ale za to jaki! Piękna propagandowa produkcja z wczesnego PRLu. A jej tematem - jak zwykle w moim blogu - zwiedzane codziennie miasto, a konkretnie jego malownicza starówka.
Szkoda, że wiele z tych obrazków pozostaje aktualnymi po niemal półwieczu...

czwartek, 20 stycznia 2011

wojenna masakra na zamku

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem tutejszy zamek, a było to na obozie harcerskim w 1998 roku, czyli dawno temu, to nie spodobał mi się prawie w ogóle. No może za wyjątkiem kaplicy Świętej Trójcy, czyli najstarszej jego części. Reszta, na tle odwiedzanych przeze mnie mniej więcej w tym samym czasie licznych czerwonoceglastych zamków krzyżackich na północy i kamiennych warowni szlaku Orlich Gniazd na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, była dla mnie zbyt nowoczesna. Dzisiaj mogę powiedzieć, że z całą pewnością podoba mi się jeszcze chociażby odnowiony niedawno wewnętrzny dziedziniec, ale front nadal wygląda trochę jak twarz sowy ;)

Ale względy estetyczne na bok. Tutaj zamek kojarzy się bardziej z okropieństwami gestapo i NKWD. Bo było tu więzienie i katownia zarazem. Przeglądając chronologicznie filmy na youtube wynalazłem propagandową produkcję, niby brytyjską, ale wyraźnie prosowiecką. Ideowo ohyda, ale można obejrzeć miasto tuż po wojnie. Popatrzcie:

środa, 19 stycznia 2011

rok 1937

W Wigilię pod choinką znalazłem między innymi nowe wydanie pierwszego kryminału o komisarzu Maciejewskim: "Morderstwo pod cenzurą". Akcja książki dzieje się tu na miejscu, ale w czasie dwudziestolecia międzywojennego, kiedy miasto było jeszcze wielokulturowe. Istniała wtedy cała dzielnica zamieszkana przez żydów, na środku Placu Litewskiego stała cerkiew (rozebrana wprawdzie w 1925 roku przez piłsudczyków), żyli tu też ewangelicy i w ogóle nie było tak jednolicie polsko jak jest teraz w całym kraju. Książkę czytało mi się fantastycznie, bo przed oczami cały czas miałem nasz październikowy spacer retrokryminalny i widok znajomych uliczek.

A skoro jak już pisałem wczoraj, nauczyłem się w końcu wstawiać filmy do bloga, to zapraszam do obejrzenia znalezionego w internecie filmu przedstawiającego znajome obrazki, ale z 1937 roku:

wtorek, 18 stycznia 2011

jak studiować, to studiować ;)

Już pisałem, że w tu musi być super studiować! A poza tym nauczyłem się wklejać filmiki do bloga, więc teraz macie przekichane, bo będę Was nimi katował. Ja wiem, że ten filmik jest przekoloryzowany, ale co tam ;) Miłego oglądania!