czyli pełen przygód żywot człowieka poczciwego, albo historia bardzo długiej przeprowadzki
niedziela, 22 listopada 2009
starówka rodzinnie
Byliśmy dziś, we dwoje z Aldonką i nasi lubelscy rodzice, na spacerze na Starym Mieście. Marcin z Dorotą zaprosili nas z okazji zbliżających się urodzin mojego szwagra. Całą szóstką oglądaliśmy pięknie odnowione kamienice jednej z najpiękniejszych polskich starówek, a tata opowiadał o dawnych mieszkańcach Starego Miasta, bo spędził tu młodość i miał o czym opowiadać. Dowiedzieliśmy się kto gdzie mieszkał i jakie cuda wyprawiał sąsiad chodzący po gzymsie na drugim piętrze ku uciesze zgromadzonej na dole gawiedzi. Tata przypominał sobie również co się z kim stało, kto zniknął bez śladu, a kto wyjechał za chlebem do Ameryki. Z mamą podziwialiśmy różne rozwiązania detali, zwłaszcza bram z licznie zachowanymi sklepieniami kolebkowymi (przepiękna brama wejściowa do ambasady, czy też konsulatu niemieckiego) oraz podwórek, a na nich galeryjek ze starannie wykonanymi drewnianymi balustradami i daszkami. Mamie podobał się też Plac po Farze z pozostałościami fundamentów i ustawioną makietą dawnego kościoła farnego. Trasę wycieczki opracował Marcin i nie wiem, czy sam wie ile z okazji swoich urodzin sprawił nam radości! Na sam koniec zaprosił nas jeszcze do czeskiej knajpy na grzany miód, pyszną kawę i słodką czekoladę. Rozmawialiśmy o tym i o owamtym, i było super! Wspaniałe popołudnie!!! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz