Jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc na starym mieście, tuż przy ulicy Grodzkiej, jest tzw. Brama Rybna. Wybita w ciągu kamienic łączyła Rynek z dawnym targiem rybnym. Teraz ciągnie się za nią łukowo wygięta ulica Rybna prowadząca w bardziej niebezpieczne rejony starówki, a konkretnie na mały plac, z którego odchodzą ulice Noworybna i Ku Farze, a także malownicze, prowdzące w dół schody - Zaułek Hartwigów. Spacerowałem tam wielokrotnie, zarówno sam jak i w towarzystwie, i nigdy nic nam się nie stało. Choć mijaliśmy wulgarnie nas zaczepiających młodocianych mieszkańców, a na jednym z murów witał nas napis "Witaj w krainie, gdzie wszystko ginie". Czarujące miejsce :)
Na powyższym zdjęciu Brama Rybna właśnie. Ciepłe światło z małego okna po prawej stronie bije z restauracji "Magia", do której należy również wiszący trochę dalej i nieco niewyraźny na fotografii szyld. Samochody właściwie tędy nie jeżdżą, wyjątkiem są dostawcze, taksówki i te, które mają na to pozwolenie. Ale gdy już jadą, to pędzą jak szalone!
1 komentarz:
Gdy będę kiedyś zakładał knajpę to na pewno w Lublinie i na pewno w tej okolicy właśnie. Nazwę ją "Centrala rybna" i w karcie będzie jedynie śledź (na 1000 sposobów) i wóda podawana w opcjach "luneta" lub "lorneta" :D
Wspaniałe miejsce! Wspaniali ludzie! Wszak napis na murze świadczy o lirycznej naturze autochtonów...
Kończę pisać i oddaję się marzeniom :D
Prześlij komentarz