A od poniedziałku kojący powiew rodzinnych stron :) Przy okazji szkolenia zawodowego trafił do mnie Jacek! Nie byłbym sobą, gdybym go mimo deszczu nie przeciągnął stałą trasą turystyczną spod Złotych Tarasów ulicą Chmielną, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy i Rynek Starego Miasta, pod Pomnik Małego Żołnierza, ulicą Freta na Rynek Nowego Miasta (które nota bene obchodzi swoje 600-lecie), punkt widokowy na końcu ulicy Kościelnej, a potem ulicą Długą do pomnika Powstańców. Jacek twardy był, szedł szybko i dziarskim krokiem mimo siąpiącego deszczu i obładowania torbą z komputerem. I dużo opowiadał, a najbardziej o swojej małej córeczce Zuzi, która rośnie i rośnie! :)
Późnym wieczorem dotarł też do nas Patryk - prosto z Londynu w drodze na konferencję w Krakowie. Obaj - Jacek i Patryk - zatrzymali się u mnie na noc. Patryk pokazał nam m.in. film nagrany ponad 11 lat temu podczas naszej wyprawy na skautowe jamboree do Stanów Zjednoczonych. Ale śmiesznie wyglądaliśmy! :) A Jacek przypomniał jak Rafał wysłał nas podczas tamtejszego pobytu tutaj (przed odlotem do USA) z misją przeprowadzenia ankiety wśród tutejszych mieszkańców na temat naszego miasta. Padały tam na przykład pytania o zwierzęta trykające się na naszej ratuszowej wieży i inne podobne. Ale wtedy mieliśmy zajęcia! ;)
Patryk odjechał do Krakowa wczoraj rano, a z Jackiem mieliśmy jeszcze okazję wypić piwo wczoraj wieczorem. Teraz jest już pewnie w domu. I znowu w mieszkaniu jest cicho. Karaluchom się trochę nudzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz