czwartek, 27 maja 2010

dookoła powódź, a ja kaszlę i kaszlę...

Żywioł pustoszy kraj: Kraków i Wrocław podtopione, wiele innych mniejszych miast i wsi też, gmina Wilków na zachodniej rubieży naszego województwa zalana po same kominy w ponad 90 procentach, a tym samym oprócz domów i zabudowań gospodarczych zniszczona 1/3 krajowej uprawy chmielu, rolnicy patrzą na zatopione pola i liczą straty. Teraz przybiera fala na Warcie i słyszałem w Trójce, że Śródka przygotowuje się do obrony przed wodą. Tak więc powódź szaleje...

A ja dzisiaj rano mknąłem suchymi, bepiecznymi, miejskimi pagórkami do przychodni. Męczy mnie ostatnio jakiś dziwny kaszel, co zmusiło mnie do zapisania się w końcu do jednej z przychodni - to jedna z niewielu formalności, których jeszcze nie dopełniłem po przeprowadzce. Aldona poleciła mi jedną z przychodni na ulicy Weteranów, to taka ulica równoległa do Alei Racławickich, więc w sumie całkiem blisko centrum. No i się zapisałem. Kolejki w zasadzie nie było i pani doktor przyjęła mnie szybko i bardzo miło. Normalnie człowiek od razu chce być zdrowy :)

Brak komentarzy: