No to jeszcze parę słów na dzisiaj... Po zwiedzeniu Ratusza poszliśmy na krótki, niedzielny spacer po starówce i koło Wieży Trynitarskiej spotkaliśmy Marcina i Dorotę - też spacerowali, bo co innego można robić w taką pogodę? A Wieża Trynitarska, to ta z blaszanym kogucikiem na czubku, który ma się poruszyć, gdy przez bramę pod nim przejdzie jakaś cnotliwa panna - i tak stoi nieruchomo nie wiadomo ile już lat ;) Ech, pewnie się powtarzam, bo to jedna z pierwszych historii, które tu poznałem i musiałem już o niej pisać.
(fot. Ewelina M.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz