czyli pełen przygód żywot człowieka poczciwego, albo historia bardzo długiej przeprowadzki
niedziela, 13 czerwca 2010
no po prostu upał jest
Aż trudno uwierzyć, że nie tak całkiem dawno pisałem na tym blogu o mrozie, przy którym - cytując Andrzeja Sapkowskiego z jednego z jego opowiadań - pękało szkliwo na zębach. Teraz na dworze zapanowały bezlitosne czerwcowe upały. Wczoraj w samym środku tych upałów pojechaliśmy do leżącej w powiecie lubartowskim wsi Rozkopaczew, na urodziny Milana. Droga tam prowadzi wśród malowniczo pofałdowanego krajobrazu pól i niewiele tam dających cień lasów, więc pot lał się z nas ciurkiem. Za to na miejscu, zaraz po urodzinowym obiedzie i torcie, podczas gdy Aldona, Mira, jej siostra Ania i ich rodzice bawili się z Melanią i Milanem, skorzystaliśmy z Marcinem z dobrodziejstwa węża do polewania trawnika - i to było idealne remedium na temperaturę. Bo chociaż Rozkopaczew leży nad jeziorem, to niestety jest ono mocno zarośnięte i nie można się w nim kąpać, co byłoby z pewnością jeszcze lepsze. Kąpieli więc nie było, ale za to nie było również hałałaśliwej młodzieży na motorach i pod budkami z piwem jak to ma miejsce nad niektórymi jeziorami z rozwiniętą infrastrukturą turystyczną, a była cisza, spokój i relaks. Mira i Marcin z dziećmi, a także rodzice Miry mieszkają na działce przez całe lato i wracają do miasta dopiero na jesień - to dopiero super sprawa!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz