Dzisiaj odwiedziliśmy Ratusz miejski. Jak już pewnie wspominałem nie stoi on na Rynku (tam znajduje się Trybunał Koronny), tylko na Krakowskim Przedmieściu, zaraz za Bramą Krakowską, tuż przy Placu Władysława Łokietka. Aldonka pamięta jak na tym Placu było jeszcze rondo dla samochodów i w ogóle wyglądało tam zupełnie inaczej, ale teraz przestrzeń jest tam zdecydowanie lepiej zagospodarowana i zarezerwowana dla pieszych, czyli tak jak powinno być. A wycieczka po Ratuszu była bardzo udana, bo oprowadziła nas pani przewodnik, więc mogliśmy dowiedzieć się wielu rzeczy, których sami byśmy się nie domyślili. Kto by na przykład przypuszczał, że obecny Ratusz był kiedyś fragmentem zabudowań klasztornych Karmelitów, a sala obrad Rady Miejskiej jest przebudowanym dawnym kościołem klasztornym pw. Matki Boskiej Szkaplerznej? Teraz są tam ławki z mikrofonami i przyciskami do głosowania, a na ścianach wiszą portrety zasłużonych dla miasta honorowych obywateli, m.in. Rity Gombrowicz (żony Witolda), albo Normana Daviesa. Odwiedziliśmy też gabinet Przewodniczącego Rady Miejskiej, gdzie miał okazję z nami porozmawiać wiceprzewodniczący Rady - Krzysztof Siczek. Sam zagadnąłem go o plany zagospodarowania przestrzennego, problemy komunikacyjne w mieście i plany urbanizacyjne na najbliższe miesiące i lata. Podobno już się sporo dzieje, a niedługo ma być to widać. Potem zajrzeliśmy jeszcze do gabinetu Prezydenta Miasta, okazał się również bardzo przestronny i elegancko umeblowany. W tym pomieszczeniu podobał mi się najbardziej wiszący na ścianie obraz, na którym młoda kobieta prowadzi przez pole krowy. Temat może się wydać nieco banalny, ale sposób przedstawienia wspaniały. Głębi obrazowi i emocji dodaje fakt, że został namalowany, gdzieś tu pod miastem, w roku 1940, czyli w czasie wojny. Prezydent ma ze swojego gabinetu bezpośrednie wejście do sali konferencyjnej, której to ściany są z kolei ozdobione portretami prezydentów miasta pełniącymi swoje funkcje od czasów początków II Rzeczypospolitej, a dwóch nawet jeszcze przedtem, do ostatniej minionej kadencji. Obrazy namalował artysta z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej - największej uczelni w mieście. Oprócz portretów na ścianach wiszą również umowy podpisane z miastami partnerskimi - jest tych umów kilkanaście, a cztery z nich są podpisane z miastami ukraińskimi. Na koniec wycieczki poczęstowano nas lokalnymi przysmakami ze świeżymi, pachnącymi cebularzami na czele.
Aha! Kto ma czas i ochotę, to niech pobiegnie jeszcze do bardzo kameralnej Galerii Ratusz na wystawę "Szukalem takiej Irlandii" - nam kolorowe zdjęcia Sławomira Jaworowskiego, które oglądaliśmy podczas zwiedzania bardzo się podobały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz