czyli pełen przygód żywot człowieka poczciwego, albo historia bardzo długiej przeprowadzki
poniedziałek, 5 maja 2008
Rzeszów
Przejazdem w czwartek i potem krótki postój ze spacerem w sobotę. Pierwsze wrażenie: Bardzo czyste miasto. Przejeżdżając ma się uczucie, że coś jest nie tak dookoła i najpierw nie wiadomo co tak dziwnego jest w mijanym krajobrazie, a potem dociera to do świadomości – starannie utrzymana zieleń, rozległe place, dużo wolnej przestrzeni, ładne, w większości starannie wykończone budynki, kilka z nich wolnostojących i specjalnie wyeksponowanych. I na ulicach nie ma śmieci. Rynek też czysty, nieco gęściej zabudowany, ale również w miarę przestronny. Na środku studnia, pojedyncze drzewa z krótko przyciętymi zielonymi trawnikami. Flagi narodowe. Godła. Ratusz nieco na uboczu, ale wyraźny. Kamienice dookoła niskie, z odnowionymi fasadami. Jedna z nich w trakcie budowy starannie zasłonięta od strony rynku, nie razi widokiem warunków panujących na czynnej budowie. W czasie świąt nie prowadzono oczywiście prac. Wznoszona konstrukcja już współczesna (żelbetowa słupowo-płytowa), ale jestem pewien, że elewacja nawiąże do otaczających kamienic. Inne ulice dookoła miasta też czyste i bardzo inne od tych na Wildzie, wokół ratusza z koziołkami, albo wokół Placu Zamkowego z Kolumną Zygmunta. Takie wschodnie, też bardzo ładne. Takie sienkiewiczowskie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz