czyli pełen przygód żywot człowieka poczciwego, albo historia bardzo długiej przeprowadzki
poniedziałek, 26 maja 2008
nad morzem
Zdarzyło nam się też jeść kolację w małej restauracji kilka kroków od morza. Budynek, w którym jedliśmy miał typową dla okolicy architekturę, wielkie przeszklenia na ścianach i surowe wnętrza. Zanim otworzono tu restaurację, w budynku można było kupić liny, karabińczyki, kapoki i w ogóle cały osprzęt żeglarski. Sklep przeniesiono kawałek dalej, a w grudniu zeszłego roku w budynku otworzono knajpkę. I natychmiast znalazła ona uznanie wśród okolicznych mieszkańców i przyjezdnych. Można dobrze (jak na szwedzkie standardy…) zjeść, popatrzeć na przycumowane do pomostów jachty i nawdychać się jodu. Podobno wiele osób z głębi Szwecji ma tu w okolicy małe letnie domki i spędza nad morzem ciepłe miesiące. A ci którzy mają tu na miejscu swoje domy zwykle nie mają już letnich domów, tylko te tutaj. I tak sobie żyją ci Szwedzi :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz