środa, 4 czerwca 2008

filmy

Nie tak bardzo dawno temu była w Trójce audycja poświęcona starym kinom. Takim co to albo już popadły w ruinę, albo prawie. Takim w małych miasteczkach, w których filmy wyświetlano dwa albo trzy miesiące po tym jak zeszły z plakatów w dużych miastach. Takim z klimatem. Przypomniało mi się kino Wilda, w którego sali jest teraz podobno Biedronka – znaczy się ten dyskont spożywczy. I pięknie odnowione wnętrze kina Apollo, w którym oglądaliśmy z Wildziarzami „Wielką ciszę”. I Amarant na Jeżycach, z tymi wielkimi drzwiami. I kino Malta na Śródce, do którego pognaliśmy kiedyś z Jędrzejem i Maćkiem na startujący o północy seans „Symetrii”… I kino Bajka niedaleko UMCSu. I kino Kosmos z czerwonym dywanem na schodach. A potem przypomniałem sobie, że tu też widziałem interesujące kina – chociażby kino Muranów przy Placu Bankowym, czy kino Wisła na Placu Wilsona (oczywiście czyt. Łilsona) i że obiecałem sobie któreś odwiedzić. Natchniony radiową audycją natychmiast wsiadłem w tramwaj, potem w metro i prędko dotarłem bliżej centrum…

W kinie Muranów dużo ludzi. To takie kino z tradycją chyba. Ktoś tam nawet po angielsku gadał, znaczy się widownia światowa :) Repertuar też interesujący (np. film „Once” mnie zainteresował), ale niestety spóźniłem się na wieczorne seanse. To nie multipleks i nie grają tu non stop ;)

W kinie Wisła miałem więcej szczęścia i trafiłem w sam raz na „Into the Wild”, w reżyserii Seana Peana, który chciałem obejrzeć już dawno. Film zrobił na mnie wielkie wrażenie, bo był trochę o tym co czasami mam wielką ochotę zrobić, ale pewnie nigdy nie zrobię… Dobre kino!

Innym dobrym filmem, który udało mi się ostatnio obejrzeć i który potrafi poruszyć jest „Rezerwat” Łukasza Palkowskiego. „Rezerwat” jest o Pradze, tej na prawym brzegu Wisły, tej za mostami, którymi ciężko się przedostać tu na zachodnią stronę do pracy ;) Film pełen barwnych PRAWDZIWYCH postaci. Z PRAWDZIWYMI sytuacjami, bez jakichś nowoczesnych fikcji i ułudy. Prości ludzie mówiący prostym językiem, wulgarnym czasami, ale przez to zwykłym, takim jak się słyszy na ulicy i to nie tylko na Pradze, ale i u mnie pod blokiem. Albo w zakamarkach Wildy, czy w zaułkach zrujnowanych kamienic kilkanaście metrów od pełnej przechodniów i turystów ulicy Grodzkiej. Taki bardzo żywy obraz. Po prostu ciekawy film!

Oba filmy gorąco polecam!

1 komentarz:

Jędrzej Kozłowski pisze...

no no no! teraz to się wzruszyłem do głębi swego jestestwa! łza mi spływa po mym rumianym, czerstwym poliku.
tak tylko gwoli ścisłości dodam, że byliśmy z Maćkiem po "jamajskiej przyprawie" i był to najbardziej traumatyczny seans mojego życia :D

pozdro ziombratku!

PS kto "Symetrii" jeszcze nie widział to niech pędzi do wypożyczalni ze starymi filmami.