czwartek, 17 grudnia 2009

tony śniegu

Przyszła prawdziwa zima.

Po raz kolejny piszę, że naprawdę jestem gorącym zwolennikiem komunikacji miejskiej. Ale mimo, że w niektórych miastach, na przykład nad Wartą, albo nad Wisłą, rozwiązuje ona w dużym stopniu problem szybkiego przemieszczania się na niewielkie odległości w obrębie centrum miasta (w duże mierze dzięki tramwajom), to w położonym na lessowych wzgórzach Kozim Grodzie nad Bystrzycą nadal najlepiej jest poruszać się własnym samochodem. I przez cały dzień jeździ ich tu naprawdę dużo. Obserwowałem dzisiaj przez jakiś czas rondo przy ulicy Zana i cały czas było pełne. I wiecie co? Drogi wcale nie zrobiły się czarne! Śniegu napadała masa. Taka zima, to już nie pamiętam kiedy była ostatnio, chyba jak z harcerzami przez zaspy po lodzie na wyspę na jeziorze szliśmy, albo zamarzniętą Cybiną z Przemkiem, Patrykiem i Kubą wędrowaliśmy w kierunku Uzarzewa.

Rano byłem z siebie naprawdę bardzo zadowolony. Stałem na przystanku ponad kilkanaście minut czekając na autobus sunący gdzieś w sznurku, wokół mróz i skrzypiący śnieg. I ludzie opatuleni. A mi wcale nie było zimno! Generalnie dobrze się ubrałem, kalesony, czapka, rękawiczki, kaptur na głowie i kilka warstw ubrań pod kurtką, tak na cebulę. Było ekstra, tak to można zimę spokojnie przetrwać. Autobus też przyjechał z nowego taboru, czysty, niezbyt obładowany i ogrzany. A zima zza okna jadącego powoli autobusu wyglądała nawet jeszcze lepiej. Powoli sunęliśmy pnącą się na górę drogą, a wokół śniegu pełno jak w bajkach o świętach.

Brak komentarzy: