środa, 24 września 2008

oswojony

Przez pięć dni - od zeszłej środy do prawie samego końca niedzieli - spędzaliśmy czas z pracownikami firmy, którzy zjechali się z Szwecji, Danii, Czech, Węgier i Rumunii. Oprócz obowiązków zawodowych organizowaliśmy im czas wolny. Była okazja do zobaczenia kolejnych ciekawych miejsc w mieście. Oprócz stałych punktów programu, czyli zwiedzania starówki, trafiliśmy do knajp i lokali. Jednego dnia oglądaliśmy mecz w Championsie na parterze hotelu Mariott - podali m.in. talerze z górami gorących i pikantnych skrzydełek z kurczaka, bardzo dobrych. Innego dnia jedliśmy w Bazyliszku na Rynku Starego Miasta, całkiem smacznie i przyzwoicie, i pracuje tam bardzo ładna kelnerka ;) A potem, to już McDonald's i Sphinx, więc nic specjalnego, ale za to na każdą kieszeń. Poza jedzeniem trochę imprezowaliśmy - m.in. w klubie Enklawa (akurat był dzień tańczenia salsy). Graliśmy też w bilard i kręgle w centrum sportowym Galerii Mokotów. To chyba tam grałem w kręgle na początku mojego pobytu w mieście. Przy okazji odniosłem wrażenie, że wszystko dookoła jest mi coraz bardziej znajome i trafiam w miejsca, które wcześniej wydawały mi się kompletnie obce. Dziwnie się z tym czuję.

1 komentarz:

Jędrzej Kozłowski pisze...

po prostu nie mogłem się powstrzymać żeby nie skomentować! początkowo chciałem napisać coś w stylu, że jesteś już w sumie Warszawiakiem pełną gębą, ale...
W sumie to... jesteś Warszawiakiem pełną gębą :D

hahahaha