czwartek, 23 października 2008

"Ci Państwo tu już nie mieszkają"

Nadszedł kres karaluchów w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu. A także prusaków, mrówek faraona, moli i innych insektów. Dziś uderzyłem na nie z całą stanowczością. Atak odbył się rękoma pracownika białostockiej firmy dezynsekcyjnej i deratyzacyjnej, który nota bene zupełnie nie wyglądał na szczurołapa. Chociaż z drugiej strony niby jak miał wyglądać? Miał przyjść w podartym ubraniu, dziurawych butach i z piszczałką do grania? Chyba nie. W każdym razie ten, który się pojawił był młodym tubylcem, pachniał mocno dezodorantem i wyglądał na człowieka kulturalnego. Zajął się pracą profesjonalnie. Operacja, którą przeprowadził nazywa się kremowaniem. Kremowanie jest bezwonne, odbywa się punktowo w miejscach szczególnie narażonych na podstępne ataki sześcionożnych spryciarzy i podobno jest zupełnie nieskodliwe dla ludzi, dzieci (że niby dzieci to nie ludzie?) oraz zwierząt domowych. Ponadto działa odstraszająco na nieproszonych gości, a nie zabija je jak różne środki, których używałem do tej pory. To ma w sumie sens! Bo nawet zabiwszy siedem tysięcy pięćset osiemdziesiąt trzy karaluchy nie odtraszę kolejnego siedem tysięcy pięćset osiemdziesiątego czwartego, który mnie psychicznie wykończy. A tak? Mam odstraszacz i miejmy nadzieję karaluchy już u mnie nie mieszkają!!! :)

Brak komentarzy: