środa, 29 października 2008

prawie jak pielgrzymka

Od rana z Wieliczki do Krakowa. Gdzieś po drodze Łagiewniki. Potem Kalwaria Zebrzydowska i Wadowice. A dalej jeszcze Oświęcim i Częstochowa. Tyle ważnych, wartych zobaczenia miejsc, a ja zerkam na nie w biegu, pędząc ze spotkania na spotkanie, zza szyby samochodu. Dobrze, że gdzieś tam jeszcze pamiętam, że można inaczej. Przyjechałem do mieszkania dopiero co, jakąś godzinę temu. Padam teraz na łóżko. A to nie koniec maratonu...

Brak komentarzy: