piątek, 26 lutego 2010

niespodzianka roku

Zaskoczyliśmy ich całkowicie! Totalnie! Żebyście widzieli ich miny!!! :D Za wszystko inne można zapłacić kartą MasterCard, a to było - wiadomo - bezcenne!

A było to tak: Jakiś czas temu udaliśmy się z Marcinem załatwić kilka spraw w firmie, w której zaczynaliśmy naszą barwną, awanturniczą i pełną przygód karierę zawodową. Pojechała też z nami Dorota. Sprawy załatwiliśmy, a przy okazji odwiedziłem rodziców, chociaż niestety rozminąłem się z Przemkiem i z nim jednym w ogóle sobie nie pogadałem :( Kiedy on jeździł jeszcze tramwajem poszliśmy z Marcinem i Dorotą na chwilę do Leszka i Eweliny, prosto z Krotoszyna przyjechała też Świstak. I to właśnie Świstak zadzwoniła pierwsza do drzwi w bloku na Dąbrowszczaków. Leszek i Ewelina już wtedy staneli jak wryci, zaskoczeni i niesamowicie ucieszeni. A wtedy jeszcze na dokładkę przed drzwiami pojawiła się nasza trójka i właśnie wtedy Leszek zaniemówił, a Ewelka dostała ataku śmiechu :) Wyściskali nas, jakbyśmy przybyli zza granicy co najmniej, a to przecież nawet nie pięćset kilometrów było, potem usiedliśmy przy właśnie pieczonych domowych bułeczkach z konfiturami mamy Eweliny i mamy Leszka, Leszek odkorkował najlepszą nalewkę jaka była w domu i odkręcił flaszkę z trunkiem tak zacnym, że wino służyło przy nim za sok do popicia. Nalewka była po prostu wyśmienita! Mocniejszego trunku nie próbowałem, bo byłem nazajutrz kierowcą, ale Marcina i Leszka aż wykręciło po toaście, a ich głów do słabych nie można zaliczyć. I gadaliśmy sobie jakbyśmy się widzieli wczoraj dopiero co, chociaż przecież lekko zdumiewające to wszystko było.

Brak komentarzy: