poniedziałek, 5 lipca 2010

wywczas w Puszczy Kozienickiej

I znowu z pewnym poślizgiem, naszczęście tylko tygodniowym, kilka ciekawostek z okolicy. Zeszły weekend - ostatni czerwcowy - spędziliśmy w Kozienicach. To już trochę dalej na zachód, w samym środku Puszczy Kozienickiej, samochody mają tam numery rejestracyjne zaczynające się od liter WKZ. Spotkaliśmy się tam z kolegami Aldony ze studiów - my przyjechaliśmy z Jarkiem i Dagmarą, był też Tomek zwany Szymkiem z żoną Moniką z Puław i organizatorzy spotkania - Jarek z Gosią. Zamieszkaliśmy w jednym z domków miejscowego ośrodka wypoczynkowego, w którym nikt z okolicznych mieszkańców nie chce spędzać wakacji, bo to za blisko i w ogóle co to dla nich za atrakcja, za to przyjeżdżają tu bardzo chętnie turyści ze stolicy, którzy zawsze opuszczają ośrodek zadowoleni. Bo ośrodek jest z dala od wielkiego miasta, atrakcyjnie położony wśród zieleni i nad wodą, którą Gosia nazywała jeziorkiem, a Jarek twierdził, że to Zagożdżonka - lewy dopływ płynącej nieopodal Wisły. Tak czy siak są tam pomosty, kąpielisko, a nad nimi muszla koncertowa. Nic tylko rozłożyć koc i zażywać wywczasu.

Jarek jak się okazało sprawuje urząd szefa promocji miasta i zapewnił nam na cały czas pobytu mnóstwo atrakcji, a o kilku z nich i zauważonych ciekawostkach zaraz napiszę.

Brak komentarzy: