poniedziałek, 8 grudnia 2008

minęły mikołajki

A teraz jest już po kolejnym, tym razem mikołajkowym weekendzie u Aldonki. W sobotę widzieliśmy się z Anią, Arkiem i Kasią, Ewą i Mariuszem, i z policjantem Grzesiem na lodach w MacDonald'sie. To znajomi Aldonki z tańców. W niedzielę natomiast z Mirą, Marcinem i ich dziećmi spacerowaliśmy w Parku Saskim przed pójściem do kościoła. Ciągle się z kimś widzimy :) Tylko, że te weekendy są tak strasznie krótkie i znowu siedzę sam w swoim przytulnym bądź co bądź, ale jednak pustym mieszkaniu na Bielanach. Dobrze, że mam spory zapas herbat w szafie. Dostałem je w prezencie od kuzyna Świstaka i jego narzeczonej, którzy spędzili weekend (ten śnieżny) w moim mieszkaniu, razem z dwoma jeszcze innymi osobami (też jakoś spokrewnionymi). Nigdy się nie spotkaliśmy (stąd moje problemy z opisaniem miłych gości), ale po powrocie od Aldonki znalazłem na stole wielkie pudło z cukierkami i cztery torebki smakowych herbat. Teraz umilają mi wieczór, który robi się zresztą coraz bardziej późny... Dopijam więc już swoją herbatę i kładę się spać, bo od rana rozpoczynam kolejny tydzień pracy. A gdzieś tam czuję w kościach, że znowu pogna mnie on gdzieś poza mój obecny kąt na ziemi ;)

Brak komentarzy: