środa, 6 października 2010

Polonia Maior - stolica

Po powrocie z Kórnika zrobiliśmy zakupy i przygotowaliśmy się w mieszkaniu rodziców na przyjęcie gości z daleka. Albo z bliska, zależy z której strony patrzeć. Mniej więcej w momencie emisji serialu "Czas Honoru" (godz. 21:00, program 2 TVP - zdecydowanie polecam, bo dzięki temu serialowi telewizor nie jest tylko bezużytecznym, niepotrzebnie hałasującym meblem) nadjechali Iwona i Marek z kompletnie zaśniętym Michałem. I tak spędziliśmy razem kilka następnych, szybko nam mijających dni. No może nie dokładnie tak, bo Michał się budził od czasu do czasu i zwiedzał razem z nami w przytomności swojego czteroletniego (sprytnego) umysłu.

Przez trzy dni, tj. poniedziałek, wtorek i czwartek staraliśmy się pokazać co tylko się dało w stolicy Wielkopolski. Czasem padało, czasem świeciło słońce, ale w sumie udało nam się sporo zobaczyć. Byliśmy w Starym Browarze, ciekawym pod względem wielu rozwiązań i detali architektonicznych. Przeszliśmy się deptakiem, czyli ulicą Półwiejską. Obejrzeliśmy figurę Starego Marycha - postaci radiowej prowadzącej swego czasu audycję Blubry Starego Marycha popularyzującą piękną, żywą lokalną gwarę miejską. Zwiedziliśmy Stary Rynek, w czwartek widzieliśmy nawet trykające się koziołki nad zegarem na wieży ratuszowej (wieża na zdjęciu, przedtem ostatni raz widziałem koziołki chyba w podstawówce). Zajrzeliśmy do Fary i do kościoła ojców Franciszkanów na Wzgórzu Przemysława. Przespacerowaliśmy się Placem Wolności. Zajrzeliśmy w piękne okolice Zamku Cesarskiego, Placu Adama Mickiewicza, UAMu, fontanny przed operą i samej opery. Obowiązkowo przejechaliśmy się zielonym tramwajem z ulicy Fredry na Garbary. Na Placu Kolegiackim zahaczyliśmy o figury słynnych koziołków, byliśmy też na Placu Bernardyńskim z moją dawną szkołą, a także w nowym parku przy ulicy Zielonej - tym z sympatycznymi figurami chłopca z psem, dziewczynki moczącej nogi w fontannie i pana z parasolem sprawdzającego czy pada. Na Starym Rynku obejrzeliśmy też cztery narożne fontanny i najbardziej ulubione przez Aldonę kolorowe domki budnicze. Zwiedzanie było tym przyjemniejsze, że w domu mogliśmy poczytać dobrze napisany "Spacerownik" ofiarowany mi na tę okazję przez Jędrka i Kasię.

Zwiedziliśmy jeszcze inne miejsca niż wyżej wymienione, ale na dziś posta czas już zakończyć. Będzie kontynuacja.

2 komentarze:

palladinus pisze...

Hmm, czyli oprócz Kórnika, to generalnie nudy ;P

m. pisze...

taaa... normalnie chyba Ci trochę miasto spowszedniało, pozwiedzałbyś! ;P