wtorek, 12 lutego 2008

ciagle Wegry

Nic mi nie jest. Jestem zdrowy. Jem wszystko i nie wybrzydzam ;) Generalnie podtrzymuje, ze na Wegrzech jest jak w domu. Nawet o historii lubia opowiadac, bo ja rozumieja - nie to co Szwedzi. No i wspolne tematy byly, bo przeciez w 1956r. byly tu zamieszki tak samo jak u nas w miescie. Chyba nawet duzo bardziej krwawe, ale to jeszcze musze sprawdzic. No i jeszcze przypomniala mi sie ksiazka "Trzecia granica" o kurierach w czasie II Wojny Swiatowej z Polski do Budapesztu...

Pracy duzo, ale dzisiaj wybieram sie na zwiedzanie miasta. Za 3 minuty ;) Chociaz nasz wegierski trener troche sie spoznia. Dzisiaj znowu mial z nami caly dzien szkolenie i pewnie ma nas juz dosyc ;) Kiedy w koncu przyjdzie pokaze nam stare miasto, ktorego jestesmy ciekawi. Warto byloby tez zobaczyc Dunaj z bliska, bo z samolotu wygladal imponujaco - zwlaszcza podswietlone mosty na nim laczace rozswietlone dawne Bude i Pest.

PS. Sauna jest ekstra.

1 komentarz:

Jędrzej Kozłowski pisze...

U mnie w mieście też jest ładnie podświetlony mostek (pieszczotliwie nazywamy go Rochem;-). Łączy on dawny Poz i Nań, czyli Politechnikę z resztą Eternii.
Warty z bliska nie polecam, znacznie łatwiej pluje się do niej z mostu...


PS. skoro polubiłeś saunę to teraz czas na nurkowanie, a w następnej kolejności zapuszczasz WĄSA!!