sobota, 4 lutego 2012

zdjęcie, którego nie zrobiłem

Ala jest super! :) Gaworzy na całego i obserwuje wszystko dookoła. Odwraca głowę na najmniejszy szelest, na najcichszy nawet dźwięk i patrzy co go wywołało. Uwielbia przypatrywać się każdej czynności, którą się przy niej wykonuje. Siedzi z nami w kuchni na swoim bujaczku i ładując sobie do buzi zabawkę za zabawką rzuca kątem oka, czy ciągle przy niej jesteśmy, bo przecież musi mieć widownię, nie będzie się tak bawić sama dla siebie ;) Siedząc tak z Alą i widząc jaka jest szczęśliwa mając nas koło siebie NAPRAWDĘ nie trzeba słodzić herbaty :D
Ale jeść coś trzeba. Dlatego dziś rano oprócz pieczywa w znajomej budce na targu, kupowałem także wędlinę w jednym z kilku sklepów mięsnych na ciągnącej się od dworca PKP ulicy 1 Maja. Po zrobieniu zakupów i wyjściu na zewnątrz sklepu zrobiłem szybko to niebyt udane zdjęcie witryny.

Obserwował to uśmiechnięty mimo panującego mrozu pan o śniadej cerze, który trzymał w obu rękach wieszaki z kolorowymi bluzami informując przechodniów, że ma do sprzedania „bluźy meskie… tanio… bluźy meskie…” Podczas gdy chowałem już aparat do kieszeni uśmiechnął się szeroko do mnie i zawołał:
- A mi teś źrobiś źdjecie? Źróp! Bedzieś mieć muzina na pamiotke!
Do teraz pluję sobie w brodę, że mnie speszył i zdjęcia nie zrobiłem…

Brak komentarzy: