wtorek, 13 kwietnia 2010

katastrofa

O katastrofie lotniczej w Smoleńsku usłyszeliśmy w sobotę rano leżąc jeszcze w łóżku w moim dawnym, pomalowanym na zielono pokoju na osiedlu Kościuszkowców. Był już zaawansowany poranek, a my właśnie się obudziliśmy, bo spaliśmy twardo po piątkowej podróży pociągiem. Wujek Marek zadzwonił jak zwykle do moich rodziców i rozmawiał z tatą, i słyszeliśmy sporo, ale nie skojarzyliśmy w ogóle o co chodzi. Dopiero gdy włączyliśmy telewizor, tragiczne wiadomości zaczęły spływać jedna po drugiej: 10 kwietnia 2010 roku Prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką, Marią Kaczyńską, oraz cała polska delegacja lecąca samolotem na uroczystości upamiętniające 70tą rocznicę mordu w Katyniu zginęli podczas nieudanego lądowania na lotnisku w lesie w Smoleńsku. W Polsce ogłoszona została tygodniowa żałoba narodowa.

Brak komentarzy: