sobota, 19 stycznia 2008

king of the road ;)

Ostatnio trochę jeżdżę w tę i z powrotem, tam i tu, w korkach i po mało uczęszczanych drogach, po miastach i w dłuższe trasy. I muszę przyznać, że naprawdę dużym przeżyciem jest jazda Fiatem UNO po autostradzie. Generalnie czerwone fiacisko daje radę wycisnąć do 145 km/h (z górki), ale czasem zdarza się, że kierownica i karoseria wpadają w rezonans i wtedy jest naprawdę ciekawie. Samochód drży i trzęsie się, i ma się dużo frajdy z takiej jazdy. Nie to co jakimś super wypasionym wozem, co to nawet przy 180 km/h kierowca i pasażerowie czują się jakby stali na parkingu. Dla jadącego szybko fiaciskiem jasne staje się, że obcuje z Maszyną. Gdyby w czasie takiej jazdy po autostradzie odpadło z fiaciska koło, albo najechałoby się na większy kamień, to pewnie nie było by co zbierać z wraku i z kierowcy. I to jest w tej całej jeździe najbardziej fascynujące. Od razu chce się żyć!

Dzisiaj jestem w domu, a jutro po południu wracam do pracy, znowu jakieś 300 km. I znowu pojadę autostradą :)

Brak komentarzy: